informacja o wzroście cen

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2021 r. w porównaniu z analo­gicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 8,6% (przy wzroście cen towarów – o 9,0% i usług – o 7,6%). W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 0,9% (w tym towarów – o 1,0% i usług – o 0,7%). Po takim wzroście w przeciągu siedmiu miesięcy tego roku, z końcem tegorocznych wakacji można było mieć nadzieję na początek hamowania dynamiki wzrostów cen materiałów budowlanych. Tymczasem Grupa PSB po jednomiesięcznej przerwie (brak danych za sierpień br.), w ostatnich dniach opublikowała dane za tegoroczny wrzesień. A więc każda renta i emerytura w 2021 zwiększyła się w wyniku waloryzacji o 4,24 proc. względem tej z 2020 roku. Jako wskaźnik waloryzacji, co do zasady, przyjmuje się średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych z poprzedniego roku, zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnej płacy. W piątek opublikowane zostaną finalne dane o grudniowej inflacji w Polsce. Oczekujemy, że roczna dynamika cen ukształtowała się zgodnie ze wstępnym szacunkiem i wyniosła 16,6% r/r wobec 17,5% w listopadzie. W kierunku spadku inflacji oddziaływały niższe dynamiki cen żywności i napojów Dziś wyjątkowo krótko, ale postanowiłam wyodrębnić ten punkt z uwagi na częste bagatelizowanie go przez Kupujących. Zadziwia mnie, jak niewielu Klientów zwraca uwagę na ten aspekt przy zakupie – czy czynsz najmu będzie indeksowany corocznie o wskaźnik inflacji czy też nie i pozostanie on na stałym poziomie przez 10 czy 15 lat. Przy obecnej wysokości inflacji (około 3,5%, a w nonton film a quiet place 2018 bahasa indonesia. Koszty budowy rosną lawinowo. Czy deweloper – już po podpisaniu umowy z klientem – może podnieść cenę mieszkania o wyższe koszty materiałów budowlanych?Nieruchomości drożeją nie tylko dlatego, że obecnie jest na nie ogromny popyt. Na ceny mieszkań wpływają też rosnące ceny materiałów budowlanych i robocizny. Czy po podpisaniu umowy z klientem deweloper może podnieść cenę mieszkania lub domu i tłumaczyć podwyżkę tym, że drożeje stal czy drewno? Może, ale są warunkiNiedawno pisałem w „Subiektywnie o Finansach” o tym, że nawet firmy budowlane mają problem z oszacowaniem kosztów budowy domu, ponieważ ceny materiałów budowalnych stały się nieprzewidywalne. A to ponad połowa kosztów inwestycji. Jeśli stal potrafi w trzy miesiące zdrożeć o 60%, to prędzej czy później odczują to nabywcy również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]A może już odczuwają? Ostatnio Maciek Samcik pisał o tym, że niektórzy deweloperzy zaczynają organizować… „ślepe licytacje” sprzedawanych segmentów i domów. W niektórych portalach ekonomicznych pojawiają się doniesienia – na razie nie potwierdzone – że zdarzają się deweloperzy (na razie to ponoć incydentalne przypadki), którzy zrywają umowy przedwstępne (rezerwacyjne) z klientami, nawet kosztem zwrotu zadatku (czasem w podwójnej wysokości). Bardziej opłaca im się zerwać umowę i sprzedać mieszkanie po 1 000 zł więcej za metr, niż honorować podpisaną kilka miesięcy wcześniej mi właśnie w ręce najnowszy raport firm Expander i które śledzą ceny nieruchomości. Wynika z niego, że w maju na kilku lokalnych rynkach średnie ceny ofertowe za metr kwadratowy biły historyczne rekordy. Tak było w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdyni, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Radomiu, Szczecinie, Warszawie i się (spośród analizowanych miast) jedynie Gdańsk, gdzie ceny w maju – w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku – spadły średnio o 1%. Ale już w sąsiedniej Gdyni ceny skoczyły aż o 17,5%. Być może za chwilę średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Polsce przekroczy psychologiczną barierę 9 000 zł za mkw.?Ceny materiałów budowlanych wystrzeliły. Czy deweloper może podnieść cenę mieszkania?Ceny materiałów budowlanych rosną z powodu drożejących surowców. Po więcej informacji na temat tego, dlaczego drożeje stal czy drewno, odsyłam do tekstu Michała Wachowskiego. Ale nie tylko cena surowców jest problemem. Niektórych produktów zaczyna brakować, o czym mówi Aleksander Popkow z sieci marketów budowlanych Leroy Merlin:„Na niektóre produkty w tym momencie klienci muszą poczekać dłużej. Głównym powodem problemów z dostępnością produktów jest brak surowca. Z tego powodu ilość dostępnego towaru jest mniejsza, a jego cena znacznie wyższa. Co więcej, producenci wolą wysyłać towar do Chin i Stanów Zjednoczonych, gdyż z powodu lepszych warunków, jakie proponują im te kraje, eksport towarów na tamte rynki jest dużo bardziej opłacalna niż do krajów europejskich.”O jakie surowce chodzi? Głównie wykorzystywane do produkcji styropianu, płyt XPS, wełny izolacyjnej, pian montażowych, płyt OSB i stali – wynika z obserwacji sieci Leroy Merlin.„Ceny w niektórych przypadkach wzrosły nawet o 70%. Najgorzej jest w tym momencie z dostępnością styropianu, płyt XPS oraz płyt OSB. Zaczynają się również problemy z surowcami wykorzystywanymi do produkcji chemii budowlanej i pierwsze podwyżki cen tego asortymentu”– mówi Aleksander Popkow i dodaje, że problem nie dotyczy tylko Polski, ale i innych krajów, zwłaszcza też: Czy nieruchomości będą nadal drożeć? Jakie mogą być najbliższe lata, a jakie dziesięciolecia? Dylematy tych, którzy chcą zainwestować w mieszkanie na wynajemCena mieszkania w górę, gdy rośnie VAT. Bez problemuNiepokojące wieści z rynku materiałów budowalnych mogą zaniepokoić osoby, które podpisały już umowę z deweloperem i czekają na odbiór mieszkania. To również problem tych, którzy dopiero przymierzają się do zakupu nieruchomości. Zasadne jest bowiem pytanie, czy za miesiąc, dwa czy kwartał za metr kwadratowy będzie trzeba zapłacić kilka procent więcej niż tym, czy i w jakich sytuacjach deweloper może podnieść cenę mieszkania, powołując się na rosnące ceny materiałów budowalnych, rozmawiałem z dr hab. Bartłomiejem Glinieckim, który prowadzi Kancelarię Prawnej dr hab. Bartłomiej wyjaśnia, że generalnie, gdy klient podpisuje umowę deweloperską (czyli już tę „docelową”, nie rezerwacyjną), to cena, na jaką umówił się z deweloperem, jest sztywna i niezmienna. Deweloper nie może podwyższyć ceny, powołując się np. na wzrost cen materiałów budowalnych czy robocizny. Tak jest co do zasady, bo są wyjątki.„Praktycznie każda umowa deweloperska przewiduje, że cena nieruchomości może zostać podwyższona lub obniżona w dwóch przypadkach: zmiany stawek VAT bądź w sytuacji różnicy między projektowaną a powykonawczą powierzchnią mieszkania czy domu. To oznacza, że żadne inne zdarzenia nie mogą powodować wzrostu cen lokalu. Ryzyko wzrostu kosztów inwestycji deweloper musi wziąć na siebie, a więc sprzedać mieszkanie po umówionej cenie”– mówi prawnik, który dodaje, że jeśli deweloper będzie żądał dopłaty, klient ma cały wachlarz prawnych możliwości, żeby zmusić dewelopera na drodze sądowej do przeniesienia własności po cenie, która była wcześniej też: Ile można wytargować kupując mieszkanie? Czy nieruchomości bronią przed inflacją? Czy wynajem opłaci się dziś bardziej, niż kupno obligacji?Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Okazuje się, że deweloper może bowiem wpisać do umowy deweloperskiej zapis, zgodnie z którym klient zobowiązany będzie zapłacić wyższą cenę, jeśli np. zdrożeją materiały budowalne. Musi jednak bardzo precyzyjnie uzasadnić może powołać się np. na doniesienia medialne, z których wynika, że ceny materiałów budowalnych rosną. Musi to być wiarygodne, obiektywne i niezależne od dewelopera źródło informacji, np. informacje publikowane przez Główny Urząd Statystyczny albo niezależny serwis monitorujący ceny w budownictwie.„Umowa deweloperska przewidująca podwyżkę ceny mieszkania musi być symetryczna, a więc gwarantować klientowi również obniżkę ceny. Brak takiego zapisu z dużą dozą prawdopodobieństwa sąd uznałby za klauzulę abuzywną, a więc niedozwolone postanowienie umowne”– wyjaśnia Bartłomiej Gliniecki. Spełniony musi być też drugi warunek. W przypadku wzrostu ceny nieruchomości klient musi mieć prawo do odstąpienia od umowy bez konsekwencji. To samo prawo przysługuje konsumentom również w przypadku wspomnianej zmiany stawek VAT, które mogą wywindować cenę mieszkania. Mówimy tu o scenariuszu wzrostu ceny. Jeśli klient nie zaakceptuje wyższej ceny, ma prawo odstąpić od umowy oraz prawo do zwrotu wszystkich wpłaconych środków – bez żadnych potrąceń czy kar też: Dom za miastem: tylko postpandemiczna moda czy dobre rozwiązanie na stałe? Zakup może być tańszy niż mieszkania w centrum, ale co potem? Liczymy!Ceny materiałów budowlanych odczują nowi nabywcy mieszkańTyle teoria. Pytam eksperta jak jest w praktyce, a więc czy deweloperzy wpisują do umów możliwość wzrostu ceny w trakcie trwania inwestycji, bo rosną ceny materiałów budowlanych. Z punktu widzenia interesów dewelopera, taka opcja wydaje się dziś uzasadniona. Przez ręce Bartłomieja Glinickiego przechodzi wiele umów deweloperskich, ale bardzo rzadko pojawiają się w nich zapisy przewidujące wzrost cen w wyniku np. podwyżek cen materiałów budowalnych.„Nie sądzę też, by to się zmieniło – że deweloperzy zaczną się w ten sposób zabezpieczać. Klienci rozumieją i akceptują sytuację, że cena nieruchomości może wzrosnąć o 1-2% w wyniku rozliczenia powierzchni mieszkania. Ale podpisanie umowy zawierającej zapis o potencjalnym wzroście ceny mieszkania z powodu wzrostu cen materiałów budowalnych wystawia klienta na olbrzymie ryzyko. Pamiętajmy, że umowę deweloperską podpisujemy często kilkanaście miesięcy czy nawet dwa lata przed planowanym oddaniem nieruchomości do użytku. Trudno przewidzieć, jak w tym czasie zmieniać się będzie rynek budowlany. Deweloperzy mają tego świadomość, dlatego unikają tego typu zapisów w umowach”– mówi prawnik. Zatem, jeśli ktoś podpisał umowę deweloperską, w której umówił się na określoną cenę, to tę cenę raczej zapłaci, chyba że w górę pójdą stawki VAT. Ale nawet w takiej sytuacji klient ma prawo wycofać się z umowy. W gorszej sytuacji są ci, którzy jeszcze nie podpisali umowy, a więc nie zamrozili sobie ceny. Rosnące koszty inwestycji, czyli drożejące materiały budowalne, deweloperzy po prostu będą uwzględniać w cenach kolejnych sprzedawanych wzrostów trzeba się spodziewać? Niedawno rozmawialiśmy z człowiekiem, który handluje stalą. Jego zdaniem przy wzroście cen stali i plastiku o 40-50% w ciągu kilku miesięcy koszty budowy domów muszą pójść w górę o 3-5%.——–POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”!W najnowszym podcaście z cyklu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest Jerzy Nikorowski z biura maklerskiego BNP Paribas, z którym rozmawiamy o tym jak zastąpić dochód z bankowych lokat, gdy nie ma się dużego doświadczenia na rynku kapitałowym. Rozmawiamy o tym jakie produkty mają sens, a jakie nie, jak nie dać się wpuścić w większą wahliwość, niż byśmy chcieli oraz jak inwestować w czasach, gdy akcje są drogie (niektórzy mówią, że przewartościowane), a obligacje nie będą przynosiły zysków (bo nie zanosi się na spadek stóp procentowych). Zapraszam do posłuchania, dużo cennych porad! Trzeba kliknąć ten link, albo znaleźć „Finansowe sensacje tygodnia” w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast lub na kilku innych zdjęcia: Pixabay Pierwsze pytanie, na które należy odpowiedzieć, to: po co w ogóle myśleć o waloryzacji i kiedy może się ona przydać? Odpowiedź jest pozornie bardzo prosta – w każdej sytuacji, gdy wchodzimy z innym podmiotem w relację, która:po pierwsze: jest rozciągnięta w czasie,po wtóre zaś: gdy w owym czasie zachodzi ryzyko, że umownie ustalone wartości świadczeń ulegną niekorzystnej stosowania waloryzacji można podzielić (w maksymalnym uproszczeniu) na dwie poniższe InflacjaPierwszym, najistotniejszym czynnikiem, który powinien nas skłonić do myślenia o waloryzacji cen jest zjawisko ekonomiczne inflacji. Warto przy tym pamiętać, że inflacja to nie tylko wskaźnik podawany przez GUS, jako tzw. „wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych”. Wiele jest metod wyliczania inflacji oraz wiele jest podmiotów, które ją wyliczają. Nie musi to oznaczać, że jedne są prawidłowe, a inne błędne. Inflacja zależy bowiem od tzw. koszyka inflacji, a więc tego, jakie produkty porównujemy. Przykładowo: względnie optymistyczne wyliczenia GUS (choć obecnie nawet GUS pokazuje znaczną inflację: trzeci kwartał 2019 r. to inflacja 2,2% względem grudnia 2018 r.) nie pokrywają się z danymi szacowanymi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy; ten bowiem (traktujący złotówkę nieco globalniej) wskazuje, że spadek jej siły nabywczej może od przyszłego roku sięgnąć nawet 3,5%.Jedno jest pewne – dla przedsiębiorców działających w Polsce inflacja powoli zacznie stawać się problemem. Oczywiście zainteresować się nią powinni także przedsiębiorcy działający za granicą i posługujący się obcymi walutami – może ona bowiem występować także na interesujących ich kolei o wadze problemu niech świadczy poniższy przykład:Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który 1 stycznia 2019 r. zobowiązał się do świadczenia usługi za 2000 zł miesięcznie i który nie przemyślał klauzuli waloryzacyjnej swojego wynagrodzenia. Przyjmijmy założenie, że 1 stycznia 2019 r. właśnie 2000 zł kosztował wymarzony komplet opon do samochodu, którym jeździ przedsiębiorca. Sprawdźmy jednak, jak realnie spadnie siła nabywcza tej kwoty, założeniu poziomu inflacji wynoszącego 3%. Pamiętać przy tym należy, że inflacja to nie „zwykłe 3%”, a procent składany z każdego roku, jak w poniższym Cena towaru na początku okresu Procent inflacjiCena towaru na końcu okresu20192000 zł3% = 60 zł2000 + 3% = 2060 zł20202060 zł3% = 61,82060 zł + 3% = 2121,80 zł20212121,80 zł3% = 63,65 zł2121,80 zł + 3% = 2185,45 zł20222185,45 złPowyższy przykład pokazuje, że przedsiębiorca – świadcząc identyczną usługę – na początku 2019 r. wymieniając opony w swoim aucie był w stanie w całości zapłacić za nie z wynagrodzenia za tę usługę. Jednak już 4 lata później (gdy wypadałoby wymienić opony ponownie) wynagrodzenie za tę samą przecież usługę już nie wystarczy. Przedsiębiorca będzie musiał dopłacić jeszcze 185,45 zł. Oznacza to, że względem 1 stycznia 2019 r. cena opon podrożała o składany procent wynoszący 9,2725%. Cena usługi przedsiębiorcy zaś nie wzrosła, gdyż nie zainteresował się klauzulą waloryzacyjną. Fakt występowania inflacji pokazuje, że z całą pewnością waloryzacja powinna dotyczyć takich przedsiębiorców, jak: wynajmujący i wydzierżawiający rzeczy na dłuższy okres (np. wynajmowanie lokalu użytkowego, hali produkcyjnej, oddawanie pojazdu w najem długoterminowy itp.), świadczący usługi za stałą cenę lub abonament Pozainflacyjne zmiany cenZakończenie tematu waloryzacji na inflacji nie byłoby jednak właściwe. Nawet jeśli stwierdzimy, że otacza nas świat cieszący się optymistycznym wskaźnikiem cen towarów i usług, to marnym pocieszeniem dla przedsiębiorcy mającego zarezerwowany 1 milion złotych na materiały budowlane będzie informacja o niewielkim wzroście cen pieczywa, jeżeli cement podrożeje o 20%.W praktyce oznacza to często, że warto posługiwać się nie tylko pojęciem inflacji (jako pojęciem spadku siły nabywczej pieniądza w ogóle), ale warto „przybliżyć” je do naszych bieżących spraw. Nierzadko nie wystarczy przewidywanie, że sama złotówka czy inna waluta straci na mogą być bardzo różne: może chodzić o umowy, które ze względu na długi okres realizacji są mocno zależne od wahania cen rynkowych surowców i materiałów (coraz częściej radykalne wahania cen materiałów budowlanych „przewracają” inwestycje budowlane, których realizacja staje się dla wykonawców nieopłacalna), podrożeć w sposób niespodziewany może także nawet praca konkretnego pracownika (co jest tematem niezwykle istotnym, gdy chodzi o zapowiedzi radykalnego wzrostu wynagrodzeń minimalnych, które na dziś nie ma pokrycia w wypracowywanym PKB). Może też jednak chodzić o nawet obiektywnie krótkie kontrakty (np. trwający miesiąc import), ale zależne np. od bardzo zmiennych czynników finansowych (np. nieprzewidywalna polityka ceł kraju eksportera lub importera) czy innych warunków zewnętrznych (np. kontraktacja płodów rolnych, których cena może być zależna od pogody).Co to jest klauzula waloryzacyjna?Klauzula waloryzacyjna to – w najprostszym ujęciu – postanowienie umowne, które pozwala „zaktualizować” wysokość umówionego świadczenia. W polskim prawie można znaleźć kilka sporadycznych przypadków waloryzacji, które istnieją z mocy prawa (np. wyjątkowe podwyższenie wynagrodzenia w umowie o dzieło). Co do zasady jednak waloryzacja wymaga uregulowania umownego, gdyż najczęściej w ogóle nie jest przewidziana dla danego typu umowy, a nawet jeżeli, to warto dostosować ją do potrzeb konkretnej waloryzacyjna pozwala więc jednostronnie zmienić wartość (cenę) swojego świadczenia z odwołaniem się do obiektywnych, mierzalnych i weryfikowalnych czynników. Klauzula taka musi zawierać najistotniejsze element, jakim jest: wskaźnik waloryzacji oraz czas dokonywania waloryzacji mogą być różne, przykładowo:wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych,wysokość minimalnego wynagrodzenia,wysokość przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku,wskaźnik cen konsumpcyjnych nośników energii w poprzednim roku mogą być okresy waloryzowania (co rok, co miesiąc, gdy wskaźnik przekroczy określoną wartość etc.).Banalnym przykładem może być klauzula, która będzie wskazywała, że: „ustalone wynagrodzenie będzie waloryzowane raz w roku o wartość wskaźnika inflacji, publikowanego zgodnie z art. 94 ust. 1 pkt 1 lit. a ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2018 r. poz. 1270 i 2245 oraz z 2019 r. poz. 39). Waloryzacja następuje przez powiadomienie drugiej Strony i nie wymaga zmiany umowy. Zwaloryzowana stawka wynagrodzenia znajduje zastosowanie począwszy od kolejnego miesiąca kalendarzowego, następującego po otrzymaniu powiadomienia przez drugą Stronę”.Przykład powyższy może obrazować budowę klauzuli waloryzacyjnej, która – co oczywiste – nie ma charakteru uniwersalnego, a jedynie powinien korzystać z klauzul waloryzacyjnych?Jak pokazują powyższe przykłady – o klauzulach waloryzacyjnych powinien myśleć przede wszystkim każdy przedsiębiorca, który wchodzi w relacje rozciągnięte w czasie. Wprawdzie mniej będą interesowały one sprzedawcę detalicznego, który może co dzień zmienić ceny w swoim sklepie, ale zapewne zainteresują one hurtownika, który zawiera ze stałym gronem odbiorców umowy ramowe z wiążącymi cennikami, a najistotniejsze powinny być dla dostawców i usługodawców, którzy bądź to zawierają kontrakty na dłuższy okres (np. trzyletni kontrakt na obsługę serwisową, wynajmujących i wydzierżawiających nieruchomości lub inne środki trwałe, udzielają licencji lub dostarczają usługi abonamentowe); waloryzacja będzie też ważna dla przedsiębiorców którzy zawierają nawet obiektywnie krótki kontrakt, ale obarczony dużym ryzykiem zmiany warunków ekonomicznych (cła, ceny surowców, koszty transportu, koszty pracy, ryzyko zmiany podatków itp.).Warto pamiętać, że Kodeks cywilny przewiduje w art. 3581 generalną zasadę nominalizmu, zgodną z założeniem pacta sunt servanda – umów należy dotrzymywać (oznacza to, że świadczenie ma być spełnione w takiej wysokości, jaką umówiono). Odstępstwo od tej zasady może nastąpić tylko wyjątkowo (zgodnie z art. 3581 § 3: „w razie istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza po powstaniu zobowiązania, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, zmienić wysokość lub sposób spełnienia świadczenia pieniężnego, chociażby były ustalone w orzeczeniu lub umowie”; oznacza to, że inflacja musiałaby być naprawdę znaczna – jak choćby na początku lat ’90 – aby móc w ogóle rozważać zastosowanie tego przepisu).Niezwykle istotne jest jednak postanowienie art. 3581 § 4, który wprost wyłącza możliwość wystąpienia o sądową waloryzację dla przedsiębiorcy (waloryzacja sądowa jest bowiem przywilejem podmiotu niebędącego profesjonalistą). Wniosek jest więc prosty: aby waloryzować swoje świadczenie przedsiębiorca musi zadbać o klauzulę waloryzacyjną. W przeciwnym wypadku pozostanie mu rozwiązanie łączącej go umowy, gdy stanie się ona nieopłacalna i zaproponowanie nowych warunków. Tu jednak nigdy nie ma gwarancji, że zostaną one zaakceptowane i że nie skończy się ono trwałym odejściem kontrahenta z naszej relacji – wypowiadając umowę ze względu na chęć aktualizacji swoich cen łatwo bowiem przysłowiowo „wylać dziecko z kąpielą”.Klauzula waloryzacyjna pozwala natomiast na utrzymanie całego stosunku prawnego ze zmianą tylko wysokości jednego ze świadczeń. W takim wypadku przedsiębiorca wyłącznie informuje kontrahenta o zmianie wysokości należnego świadczenia, a umowa trwa nadal. To druga strona musi ewentualnie rozważyć jej wypowiedzenie, co będzie już znacznie budować klauzule waloryzacyjne?Budowa klauzuli waloryzacyjnej oznacza stworzenie przejrzystego mechanizmu aktualizacji ceny. Nigdy nie jest to jednak łatwe. Szczególnie gdy chodzi o waloryzację zależną od czynników innych, niż generalnie rozumiana inflacja – niezbędne jest bowiem mądre wybranie takich czynników, bezsporne odwołanie się do nich i umożliwienie drugiej stronie obiektywnej weryfikacji wystąpienia przesłanek waloryzacji. W dobrym tonie biznesowym będzie także wyznaczenie terminów, kiedy waloryzacja może następować. Z drugiej strony możemy spotkać się ze stanowiskiem kontrahenta, który będzie chciał naszą klauzulę usztywniać (np. przez maksymalną wysokość waloryzacji w ciągu roku).Także – teoretycznie dużo prostsza – waloryzacja o wskaźnik inflacji powinna odwoływać się do właściwego czynnika (raczej nie wystarczy odwołanie się tak po prostu do „inflacji”; jak wskazano: podmiotów ją wyliczających i sposobów jej liczenia jest bardzo wiele, por. wyjaśnienie o koszyku inflacji) i umożliwiać jej obiektywne weryfikowanie. Naczelną zasadą przy budowaniu takich klauzul powinno więc być uczciwe uprzedzenie naszego kontrahenta już w treści umowy, że zamierzamy waloryzować wartość naszego świadczenia i wskazanie już przy jej negocjowaniu – według jakich kryteriów będzie to następowało. Nie jest bowiem żadnym sukcesem wprowadzenie klauzuli waloryzacyjnej, która tylko przysporzy nam sporów i doprowadzi nas do wątpliwego sporu sądowego i utraty kontrahenta. Sukcesem jest zaś stworzenie takiego mechanizmu, który obu stronom da pewność, co do czynników które mogą mieć wpływ na zmianę wartości świadczenia i które dzięki temu nie będą zarzewiem potrzebują Państwo pomocy w skonstruowaniu i we wprowadzeniu klauzul waloryzacyjnych do stosowanych przez siebie kontraktów, eksperci naszej Kancelarii pomogą w ich stworzeniu i dostosowaniu do Państwa Drożdżspecjalista prawa gospodarczego, radca prawny w Kancelarii Radców Prawnych Tomasz Czapczyński Przetarg na wykonanie badania instalacji elektrycznej OGŁOSZENIE O PRZETARGU NIEOGRANICZONYM Zamawiający: Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Jana Zamoyskiego 22-400 Zamość, Wyszyńskiego 50B, tel./fax ( 84) 627 36 06. Ogłasza przetarg nieograniczony na wykonanie badania instalacji elektrycznej w zakresie ... przetarg na lokale mieszkalne Zamość, dnia r. Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej im. J. Zamoyskiego w Zamościu ogłasza w dniu r. o godz. przetarg /ustną licytację/ w siedzibie Spółdzielni przy ul. Pr. Wyszyńskiego 50B dla ustalenia pierwszeństwa: - na... Zawiadomienie o wycince drzew Zamość, r. Z A W I A D O M I E N I E Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej im. J. Zamoyskiego w Zamościu zawiadamia mieszkańców: budynku przy ul. Hrubieszowskiej 16A w Zamościu, że zamierza wystąpić z wnioskiem do Urzędu Miasta Zamość o wyrażenie... Sprzedam mieszkanie Sprzedam mieszkanie - 350 000 zł (do negocjacji) Mam do sprzedaży atrakcyjne, słoneczne mieszkanie (do remontu) o pow. 59,65 m2 na 3 piętrze bloku przy ul. Infułackiej. Mieszkanie składa się z dużego salonu, 2 sypialni, kuchni, łazienki, osobnego WC i przedpokoju.... Ogłoszenie – lokal mieszkalny do sprzedaży AW 63 Zamość, dnia r. Spółdzielnia Mieszkaniowa im. J. Zamoyskiego w Zamościu posiada do sprzedaży mieszkanie kat. M-4 o pow. użytk. 61,97 m2 położone na VI piętrze przy ul. Wyszyńskiego 63 w cenie wywoławczej zł. Kolejny wzrost cen energii cieplnej Szanowni Mieszkańcy, Kolejny raz informujemy Państwa, że dostawca energii cieplnej Veolia Wschód Sp. z z siedzibą w Zamościu z dniem 22 marca 2022 roku wprowadziło nowe wyższe ceny za energię cieplną dla potrzeb centralnego ogrzewania i centralnej... Od wielu miesięcy jednym z głównych tematów analizowanych przez branżę budowlaną jest kwestia wzrostu cen oraz to w jaki sposób z problemem tym można sobie radzić. Pojęcie „waloryzacji” odmieniane jest w ostatnim czasie przez wszystkie przypadki. Niniejszy artykuł będzie początkiem cyklu, w ramach którego przedstawione zostaną istotne zarówno dla wykonawców jak i zamawiających zagadnienia dotyczące realizacji umów o roboty budowlane w przypadku wzrostu cen oraz prawnej możliwości ochrony ich interesów. Przed Krajową Izbą Odwoławczą (KIO) w dniu 12 października 2018 r. zapadł kolejny wyrok nakazujący Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) zmianę zastosowanej w projekcie umowy klauzuli waloryzacyjnej. To już kolejna sprawa dotycząca stosowanej przez GDDKiA modyfikacji subklauzuli Warunków FIDIC, przewidującej korektę wysokości wynagrodzenia w przypadku zmian kosztów. Warto przyjrzeć się temu zagadnieniu nieco bliżej. Wyłączenie waloryzacji umownejW projektach umów stosowanych przez GDDKiA, pojawia się od jakiegoś czasu modyfikacja subkl. Warunków FIDIC, przewidująca uprawnienie do korekty wynagrodzenia w określonych sytuacjach (mechanizm ten w zakresie, w jakim nie jest on zaskarżany opiszemy w ramach tego cyklu w najbliższym czasie). Dziś warto zwrócić uwagę na część tej modyfikacji stanowiącą, że: „W związku z wprowadzeniem waloryzacji umownej Strony wyłączają stosowanie art. 357¹ KC, art. 358¹ § 3 KC, art. 632 § 2 KC”. Postanowienie to zakłada wyłączenie waloryzacji ustawowej – mówiąc wprost – ma wyłączyć możliwość dochodzenia przez wykonawców na drodze sądowej przysługujących im z ustawy roszczeń związanych z nadzwyczajną czy też nieprzewidywalną zmianą stosunków (w szczególności związanych ze wzrostem cen).Geneza sporuProblem możliwości wyłączania waloryzacji ustawowej nie pojawia się w kontraktach drogowych po raz pierwszy. Parę lat temu GDDKiA w swoich umowach w całości usuwała subkl. Warunków FIDIC. W przypadku sporów powstałych na tle takich umów, kiedy wykonawcy na podstawie ustawy (art. 357¹ występowali o podwyższenie wynagrodzenia w związku ze zmianą stosunków (wzrostem cen), GDDKiA podnosiła, że usuniecie subklauzuli powinno być intepretowane jako wyłączenie stosowania ustawowych podstaw waloryzacji. Dla sądów taka argumentacja nie okazała się jednak przekonująca – w zapadłych wyrokach podkreślano, że dla wyłączenia możliwości stosowania waloryzacji ustawowej konieczne jest uregulowanie takiego wyłączenia wprost (sama eliminacja z wzorca umowy FIDIC postanowienia dotyczącego waloryzacji nie była z tym równoznaczna). W aktualnych projektach umów GDDKiA wprowadziła więc regulację wprost przewidującą takie uważają, że kwestionowana przez wykonawców klauzula została wprowadzona jednocześnie jako reakcja na wyrok, jaki kancelaria Jara Drapała & Partners uzyskała przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie dla jednego z wiodących przedstawicieli branży w listopadzie 2017 roku. Reprezentowany przez nas wykonawca uzyskał podwyższenie wynagrodzenia w związku z gwałtowanym wzrostem cen asfaltu w okresie realizacji inwestycji na Euro 2012. Okazało się więc, że wykonawcy mogą z powodzeniem dochodzić swoich roszczeń w przypadku wzrostu cen, skutkiem czego - jak się wydaje - GDDKiA podjęła działania celem wyłączenia możliwości ich KIOZapadły w październiku 2018 wyrok, jest już piątym rozstrzygnięciem KIO dotyczącym spornej treści części subkl. W każdym z zapadłych wyroków KIO nakazało usunięcie zaskarżonej części wyłączającej waloryzację ustawową (a więc wyłączającej zastosowanie art. 3571 art. 358¹ § 3 oraz art. 632 § 2 Przepisy te mają – jak się co do zasady przyjmuje – charakter dyspozytywny, strony mogą więc umówić się na wyłączenie ich zastosowania. Dlaczego więc KIO nakazuje usuwanie takich postanowień?W ocenie KIO decydujące znaczenie ma specyfika zamówień publicznych. KIO podkreśliło, że zaskarżone wyłączenie waloryzacji stanowi nadużycie prawa, a dyspozytywny charakter przedmiotowych norm nie uprawnia zamawiającego do jednostronnego kształtowania zobowiązania w sposób, który odbiera stronom umowy prawo do obiektywnego, niezależnego uregulowania przez sąd stosunków między nimi, w przypadku zaistnienia wyjątkowych, niemożliwych do przewidzenia sytuacji. Zwrócono także uwagę na to, że wprowadzenie takiego wyłączenia oznaczałoby konieczność skalkulowania w ofercie ryzyk niemożliwych do zidentyfikowania na etapie przygotowywania oferty, co mogłoby z kolei prowadzić do niemożności porównania ofert (wykonawcy mogą przecież bardzo różnie oceniać ryzyko związane z wyłączeniem takich uprawnień). Argumenty te wydają się być w przyszłość..Dwa z czterech wyroków KIO dotyczących wyłączenia waloryzacji sądowej zostało do tej pory zaskarżonych – rozstrzygnięcia w tych sprawach wydawać będzie Sąd Okręgowy w Warszawie. Nie sposób przewidzieć oczywiście treści tych rozstrzygnięć, warto jednak zwrócić uwagę na to, że wykonawcy opierają swoje stanowisko na istotnych argumentach, które jak dotąd niezawodnie przekonywały KIO o zasadności wykreślenia spornej modyfikacji subkl. Warunków FIDIC. Czy październikowy wyrok również zostanie zaskarżony? Jeszcze nie wiadomo, wydaje się to jednak dość dotąd rozstrzygnięcia stanowią ważny sygnał dla wykonawców chcących realizować kontrakty drogowe. Warto sprawdzić, czy projekty umów zawarte w SIWZ zawierają sporną modyfikację subkl. Warunków FIDIC, a jeśli tak – odwołać się w tym zakresie do KIO. W świetle dotychczasowych wyroków należy spodziewać się, że postanowi ona o wykreśleniu kwestionowanego przez wykonawców fragmentu subkl. Warunków FIDIC. Maciej Zieliński | Od ponad dekady w Polsce trwa walka o aktualizację listy tzw. „czystych nośników” i umieszczenie na niej urządzeń, takich jak smartfon, tablet czy komputer, które ze względu na rozwój technologii i cyfryzację treści kulturalnych przejęły rolę kaset magnetofonowych, kaset VHS, płyt CD i DV od których dotychczas płacona była opłata reprograficzna. Środowiska twórcze od lat zabiegają o aktualizację tej listy zbieżną z dyrektywą europejską i regulacjami 27 krajów Europejskich. Niestety lobbyści ZIPSEE „Cyfrowa Polska”, działający na rzecz producentów i importerów, przedstawiają nieprawdziwe informacje, którymi straszą Polaków. W kieszeniach potentatów zostaje co roku przynajmniej 300 mln złotych, zamiast trafiać do twórców polskiej kultury. Ostatnio na łamach „Do Rzeczy” pojawił się artykuł na temat opłaty reprograficznej, autorstwa Krzysztofa Kucharskiego, członka zarządu AB i Rady ZIPSEE „Cyfrowa Polska”. Tekst ten zawiera cały szereg nieprawdziwych informacji, przekłamań oraz półprawd. Poniżej prostujemy ten artykuł, mając nadzieję, że pomoże to czytelnikom „Do Rzeczy” spojrzeć na zagadnienie „czystych nośników” w oparciu o prawdziwe informacje. Kucharski: "w 80 proc. krajów opłaty reprograficznej brak" Prawda: W naszym regionie geograficznym i wśród zbliżonych cywilizacyjnie krajów opłata reprograficzna obowiązuje niemal wszędzie. W Europie nałożona jest na smartfony aż w 27 krajach, takich jak: Portugalia, Hiszpania, Andora, Francja, Monako, Malta, Włochy, Szwajcaria, Lichtenstein, Belgia, Holandia, Niemcy, Czechy, Austria, Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Grecja, Macedonia, Węgry, Słowacja, Rumunia, Ukraina, Litwa, Łotwa i Szwecja (źródło: Private Copying Global Study 2020). Kucharski: „opłata reprograficzna … jest to rekompensata od konsumentów dla artystów, a importerzy i ZAiKS są tu jedynie pośrednikami w rozliczeniu Prawda: Zgodnie z art. 20 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych płatnikami opłaty reprograficznej są producenci i importerzy urządzeń określonych ustawą i rozporządzeniem Ministra. Nie są oni pośrednikami jak chce P. Kucharski. Natomiast ZAiKS i inne organizacje zbiorowego zarządzania są rzeczywiście pośrednikami w przekazaniu tej rekompensaty artystom. Oczywiście można próbować twierdzić, że producent czy importer jest tylko biernym pośrednikiem, a to użytkownik płacąc należność za urządzenie pokrywa płace wszystkich pracowników tych firm, koszty stałe, inwestycyjne, etc. a także opłatę reprograficzną. Przedstawianie jednak tego typu argumentów w poważnej dyskusji publicznej wydaje się odrobinę niepoważne. Kucharski: „Całkowicie nieprawdziwe jest powtarzane nieustannie twierdzenie, że opłata reprograficzna to niewielka część zysku producenta czy importera”. „marże polskich importerów (w rzeczywistości poniżej 1 %)” Prawda: Od 1994 roku, kiedy zaczęła w Polsce działać ustawa reprograficzna nie zauważono wzrostu cen powiązanego z tą opłatą. Nie wdając się w dywagacje na temat konkretnych zysków procentowych producentów i dystrybutorów, należy zauważyć, że urządzenia elektroniczne np. smartfony podlegają częstym, dwucyfrowym obniżkom cen w ramach promocji. W tym kontekście argumenty P. Kucharskiego, który próbuje udowodnić, że producentów i importerów nie stać na zapłacenie 1% ceny urządzenia bez podwyżek cen wydają się być bardzo dalekie od prawdy. Jak w takim razie mogą oni oferować sprzęt ze zniżką na poziomie 20%? Gdyby zastosować logikę Pana Kucharskiego musieliby się w takiej sytuacji godzić na 19%-wą stratę. W najnowszym giełdowych komunikacie firmy AB, reprezentowanej przez Pana Kucharskiego znajduje się informacja dla inwestorów o wzroście zysków w czasie ostatniego okresu pandemii. Po tej informacji akcje AB podrożały o 7,8 %. Jak czytamy w komunikacie giełdowym w I półroczu roku obrotowego 2020/21 (lipiec-grudzień) skonsolidowane przychody spółki wyniosły 7,1 mld zł, co oznacza wzrost o 32 proc. rok do roku. Spółka skorzystała więc na wysokim popycie podczas pandemii - jej zysk wzrósł aż o 110 % w trzecim kwartale roku finansowego 2020/21 licząc rok do roku (źródło Nie chce jednak podzielić się swoimi zyskami z polskimi artystami. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Pan Kucharski podaje skrajnie nieprawdziwe informacje, próbując uchronić firmę AB przed wnoszeniem opłaty regulowanej prawem polskim i europejskim. Unikanie opłat należnych polskim twórcom kultury jest skrajnym przejawem braku społecznej odpowiedzialności biznesu i warte jest napiętnowania. Kucharski: „Na różnicę w cenach elektroniki składają się dwa zasadnicze czynniki: stawka podatku VAT i opłata reprograficzna. To właśnie z tego powodu ceny elektroniki na Węgrzech… są o 8 % wyższe niż w Polsce, a we Francji nawet o 10% wyższe”. Prawda: Ceny na europejskim rynku wewnątrzwspólnotowym są bardzo podobne. W 23 krajach europejskich opłata reprograficzna jest płacona od nowoczesnych urządzeń, w tym od smartfonów. W Polsce producenci i importerzy nie płacą tej opłaty. Jak wytłumaczyć w takiej sytuacji polskie ceny, które są bardzo podobne lub wyższe niż te obowiązujące w innych krajach europejskich? Dla przykładu: W Niemczech pobiera się ponad 330 mln EUR opłat od „czystych nośników” (w Polsce poniżej 2 mln EUR), a mimo to nowe modele urządzeń są tam w bardzo podobnych cenach do Polskich. Porównaliśmy ceny w krajach wspomnianych przez P. Kucharskiego dodając do zestawienia Niemcy. We Francji opłata reprograficzna od smartfona waha się od Euro do Euro, a na Węgrzech od do Euro i jest uzależniona od rozmiaru pamięci urządzenia. W Niemczech to EURO. (źródło:Private Copying Global Study 2020). W poniższej tabeli przedstawiliśmy ceny flagowych smartfonów Samsunga i Apple’a w zbliżonej cenie do średniej europejskiej ceny (1680 zł; źródło: Model smartfona Cena w Polsce (VAT 23%) Cena we Francji (VAT 20%) Cena na Węgrzech (VAT 27%) Cena w Niemczech VAT (19%) Apple Iphone SE 64GB 1999 brutto 1625 netto 2133 brutto 1777 netto 2039 brutto 1605 netto 2020 brutto 1697 netto Samsung Galaxy A72 6GB / 128GB 1799 brutto 1463 netto 1795 brutto 1495 netto 2065 brutto 1625 netto 1831 brutto 1538 netto Porównaliśmy ceny w sieci Mediamarkt działającej w każdym z tych czterech krajów. Mimo różnic w wysokości podatku VAT i opłaty reprograficznej ceny brutto iPhone’a w trzech krajach były bardzo zbliżone (różnice na poziomie 20-40 zł) i tylko we Francji cena była wyższa o ok. 100 zł. W przypadku cen netto iPhone’a różnice też nie są duże, ale mimo najwyższej stawki opłaty reprograficznej Węgrzy mogą się tu pochwalić najniższą ceną (o 20 zł niższa niż cena polska). W przypadku Samsunga ceny brutto w trzech krajach różnią się od siebie o ok. 30 zł. Tym razem znacząco wyższa jest cena węgierska, a cena francuska jest niższa od polskiej. W przypadku cen netto różnice nadal są nieznaczne, ale polska cena jest o 32 zł niższa od francuskiej. Wygląda na to, że ceny nie są zależne tylko od VATu i opłaty reprograficznej. Węgrzy jakoś zdołali pozostać konkurencyjni cenowo pokrywając przy tym najwyższą stawkę opłaty reprograficznej i mając najwyższą stawkę VAT. W Polsce cena pozostaje na zbliżonym poziomie do innych krajów, mimo że u nas opłata reprograficzna nie trafia do artystów, a pozostaje składową zysków firm takich jak Samsung czy reprezentowana przez Pana Kucharskiego firma AB. Można się domyślać, że trudno im zrezygnować z tej przewagi konkurencyjnej nad innymi krajami europejskimi, ale dlaczego dzieje się to kosztem artystów? Kucharski: „W dobie płatnych serwisów streamingowych … konsumenci decydują za jakie treści płacą… smartfon to nie nagrywarka DVD, a narzędzie które służy do komunikacji, zdalnej nauki, czy zdalnej pracy i odtwarzania treści na platformach streamingowych”. – teza: smartfon nie służy do kopiowania utworów. Prawda: Smartfon jest aktualnie centrum mobilnego życia. Dawniej telefon służył jedynie do komunikacji głosowej, potem przesyłania prostych informacji tekstowych. Aktualnie funkcje komunikacyjne telefonu schodzą często na plan dalszy. Smartfon zastępuje zapomniane już urządzenia typu walkman czy iPod, a także kasety magnetofonowe, płyty CD, DVD, kasety VHS i wiele innych nośników. Stał się narzędziem do konsumpcji kultury, słuchania muzyki, oglądania treści audiowizualnych, literackich i powielania ich. W każdym przypadku, kiedy słuchamy, oglądamy, czytamy - w pamięci smartfona powstaje transparentnie kopia tych treści. Większość użytkowników nawet o tym nie wie i dzięki regulacjom związanym z opłatą reprograficzną - nie musi wiedzieć. Polskie prawo autorskie stanowi, że opłata dotyczy urządzeń UMOŻLIWIAJĄCYCH kopiowanie. Twórcy otrzymują rekompensatę za straty powstałe na skutek kopiowania. Warto dodać, że opłata nie jest jedynie za kopiowanie, ale za każdy dozwolony użytek, a ten w Polsce jest wyjątkowo szeroko zdefiniowany i obejmuje np. rozpowszechnianie utworów, przesyłanie utworów za pomocą linków, wysyłanie plików z artykułami prasowymi czy zdjęciami tekstów. Te wszystkie czynności, wykonane w ramach dozwolonego użytku są legalne, ale zmniejszają wpływy twórców z treści przez nich stworzonych. Przez udostępnianie muzyki w środowisku cyfrowym muzyk zarabia mniej na płytach, wydawca zarabia mniej na treściach literackich, filmowcy zarabiają mniej z dystrybucji filmów, etc. Stąd potrzeba wypłacenia im rekompensaty w postaci opłaty reprograficznej. Warto zauważyć, że twórcy i artyści wykonawcy produkują treści, dzięki którym Pan Kucharski i jego firma AB może z sukcesem sprzedawać urządzenia typu smartfon. Gdyby nie treści kulturalne telefon byłby potrzebny tylko do dzwonienia, a firma AB nie miałaby sukcesów w sprzedaży kosztownych smartfonów. Wydaje się niestety, że Pan Kucharski i firma AB nie zauważają tego faktu. Znowu wydają się pomijać zasady społecznej odpowiedzialności biznesu - próbując uniknąć wsparcia twórców kultury, dzięki której mogą skutecznie działać biznesowo. Trudno nazwać takie zachowania etycznymi. Kucharski: „Przepychanie wadliwego pod każdym względem rozwiązania, w imię partykularnych interesów wąskiej grupy ludzi, skończy się tym samym co ostatnie rozdzielanie środków z funduszu wsparcia dla artystów. Czyli zdjęciami z Zanzibaru i oburzeniem społecznym”. Prawda: W wielu wypowiedziach lobbystów ZIPSEE pojawia się motyw bogatych celebrytów wypoczywających na Zanzibarze i narracja, z której wynika jakoby to byli beneficjenci opłaty reprograficznej. Tego typu wypowiedzi są nieuprawnione. Celebryci być może wypoczywają na Zanzibarze i mają się dobrze nawet podczas epidemii. Stawianie znaku równości pomiędzy artystami a celebrytami jest uwłaczające i świadczące o brakach edukacyjnych osób wypowiadających te słowa. Określenie celebryta ma konotacje negatywne i nie powinno być stosowane do artystów tworzących kulturę. Jedno jest pewne celebryci to osoby znane z tego, że są znane, najczęściej wykreowane przez media. Nie mają żadnego tytułu do otrzymywania opłaty reprograficznej. Rekompensata ta ma trafić zarówno do wszystkich uprawnionych, a więc muzyków, aktorów, filmowców, literatów, naukowców, dziennikarzy, etc. jak też do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, którego celem jest wsparcie najmniej zarabiających ludzi kultury. Kucharski: „ponad 90% społeczeństwa sprzeciwia się specjalnym przywilejom emerytalnym dla artystów”. Prawda: Według badania CBOS zrealizowanego na zlecenie Instytutu Muzyki i Tańca zdecydowana większość Polaków (63,3 proc.) jest za tym, by życie kulturalne objęte było mecenatem państwa i nie podlegało prawom wolnego rynku na komercyjnych zasadach. W tym samym sondażu 58 proc. badanych jest zdania, że państwo powinno wspierać twórców kultury w przypadku, gdy ich dochody są niskie. Niemal 47 proc. jest za pomocą w postaci dopłat do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. 37 proc. respondentów uważa, że środki służące wsparciu artystów powinny być pozyskiwane od producentów i importerów urządzeń elektronicznych umożliwiających nieodpłatne korzystanie z treści dostępnych w formie cyfrowej. Badanie CBOS przeprowadzone zostało w dniach 4-14 stycznia 2021 roku na próbie 1150 osób. Kucharski: „Głównym beneficjentem opłaty nie są wcale ubodzy artyści. Należy przypomnieć, że opłaty pobierane są przez ZAIKS, a z dostępnych, skąpych danych wynika, że zatrzymywanych przez tę organizację może być nawet do kilkudziesięciu procent wpływów”. Prawda: Organizacje zbiorowego zarządzania takie jak ZAiKS są instytucjami zrzeszającymi beneficjentów opłaty reprograficznej, która trafia w ten sposób bezpośrednio do nich. OZZty nie zarabiają na opłacie reprograficznej, ponieważ nie prowadzą działalności zarobkowej związanej z przekazywanymi artystom należnościami. Pokrywają jedynie koszty podziału należności. Informacje podane przez P. Kucharskiego są całkowicie nieprawdziwe, a ich celem wydaje się chęć udowodnienia nieprawdziwej tezy, że opłata reprograficzna nie trafia do beneficjentów tylko do jakiejś bliżej nieokreślonej grupy interesu. P. Kucharski w oczywisty sposób mija się z prawdą. Podsumowanie: Podsumowując należy zaznaczyć, że postawę Pana Kucharskiego, reprezentowanej przez niego firmy AB oraz innych lobbystów zrzeszonych w ZIPSEE „Cyfrowa Polska” uważamy za skrajnie szkodliwą dla polskiej kultury i wartą potępienia. Trudno uwierzyć, że renomowanym firmom giełdowym takim jak AB oraz innym zrzeszonym w ZIPSEE mogą być nieznane zasady CSR – społecznej odpowiedzialności biznesu. Trudno również uwierzyć, że nie rozumieją roli kultury, konieczności jej wspierania i prostego faktu, że bez treści kulturalnych tworzonych przez beneficjentów opłaty reprograficznej urządzenia takie jak smartfon są właściwie bezużyteczne. Zwracamy się z apelem do podmiotów zrzeszonych w ZIPSEE „Cyfrowa Polska”, a w szczególności do zarządów firm: Samsung, Sony, LG, Panasonic, Canon, Ericsson o: natychmiastowe wstrzymanie akcji dezinformacyjnych prowadzonych przez lobbystów ZIPSEE wprowadzających w błąd opinię publiczną i obliczonych na zablokowanie aktualizacji listy „czystych nośników” natychmiastowego wstrzymania akcji medialnych szkalujących dobre imię artystów polskich i przedstawiających ich w negatywnym świetle. Fakt, że wspieracie aktywnie opłatą reprograficzną artystów w innych krajach, a w Polsce prowadzicie szeroko zakrojoną akcję, żeby tego uniknąć jest zwyczajnie nieetyczny. Oczekujemy Waszej wzmożonej aktywności w celu szybkiej, pełnej aktualizacji listy czystych nośników i wnoszenia opłaty reprograficznej tak jak to robicie w innych krajach Europejskich. Maciej Zieliński jest wiceprzewodniczącym Związku Zawodowego Muzyków RP. Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

informacja o wzroście cen