in vitro forum za którym razem
Jak przyjrzysz się historiom dziewczyn na forum to widać, ze niestety in vitro to tez długa droga. Owszem udaje się i za 1. Razem i jest mnóstwo takich par, ale jest mnóstwo par, które tez podchodzą do kilku procedur by w końcu doczekać się swojego szczęścia. Kluczowe:
In vitro za pierwszym razem może być skuteczne, jeśli zastosujemy kurację z użyciem Intralipidu. Dodatkowo, jest to udowodniona w badaniach metoda wspomagania w walce z niepłodnością. Co więcej, wskazaniem do in vitro mogą być przyczyny z czynnikiem kobiecym, jak i męskim. Do tych pierwszych należą: – trwałe uszkodzenie
In vitro ma swoje ograniczenia związane głównie z wiekiem kobiety. Nie można więc wychodzić z założenia, że jeszcze przyjdzie na nie czas, bo może być już za późno. Rozmowa z dr. n
KOMU SI? UDA?O IN VITRO: najświeższe informacje, zdjęcia, video o KOMU SI? UDA?O IN VITRO; Parens Kraków - komu sie udało?
W dalszej kolejności są to panie mające od 35. do 37. lat (25%), a następnie kobiety w wieku 38-39 lat (17,2%). U kobiet 40-42-letnich skuteczność in vitro jest na poziomie 10,6%, a pacjentki w przedziale wiekowym 43-44 mają już tylko 4,9% szans na ciążę. Im wyższy wiek kobiety, tym niższa skuteczność procedury in vitro, dlatego
nonton film a quiet place 2018 bahasa indonesia. Wielki TEST kobiecej płodności! Sprawdź swoją płodność i otrzymaj spersonalizowane wskazówki Wielki Quiz o plemnikach! 80% odpowiada źle - sprawdzisz się? 🎁 Prezent - 40% rabatu na badanie nasienia ODBIERZ TERAZ lub po quizie. Postów: 4 0 miałam 1wsze in vitro z mrozonych 12dniach zrobilam beta hcg ale wynik niestety 0,5 Mam stwierdzonego gruczolaka dlatego transfer mógł się nie udać czy to może wina zarodka ? Może był za słaby? Transfer miałam blastocysty 3bb Postów: 889 663 Ania2705 wrote: Biorę euthyrox 25 i mam niedoczynnosc. Wizyty u endo regularne. W tym cyklu gin włączył mi encorton 5 mg 2x1 i mam mieć robione wlewy dożylne intralipid, które maja złagodzić procesy autoimmunologiczne żeby zarodek się zagnieździł i rozwijał prawidłowo. Może moj organizm go nie zniszczy. Wszystko jak szukanie igły w stogu siana. Może się uda może nie. W piątek jadę na to pierwszy raz. Jutro wizyta u endokrynologa. Już miałaś transfery? Mnie nikt nic takiego nie proponował. Bardzo już ci "zjadło" tarczycę? Ania2705 lubi tę wiadomość niedoczynność, hashimoto wit. D 19,70 ng/ml ➡️ 29 Drożność ✅ Kariotypy ✅ Biopsja ➡️ zapalenie endometrium i komórki atypowe ➡️ marzec histeroskopia ➡️ brak atypownych czynnik męski ❌ 2xIUI ❌ 🔬ET 😭 🔬FET 😭 15 dpt 11,2 mlU/ml 12 dpt 30,9 10 dpt 24,5 8 dpt 7 dpt 😭 5 lat nic i naturals! ➡️ puste jajo➡️11tc wywołanie farmakologiczne Postów: 889 663 Kinga7778 wrote: miałam 1wsze in vitro z mrozonych 12dniach zrobilam beta hcg ale wynik niestety 0,5 Mam stwierdzonego gruczolaka dlatego transfer mógł się nie udać czy to może wina zarodka ? Może był za słaby? Transfer miałam blastocysty 3bb To raczej pytanie do lekarza. A on być może powie, że może to miało wpływ, a może nie. Co lekarz mówił? niedoczynność, hashimoto wit. D 19,70 ng/ml ➡️ 29 Drożność ✅ Kariotypy ✅ Biopsja ➡️ zapalenie endometrium i komórki atypowe ➡️ marzec histeroskopia ➡️ brak atypownych czynnik męski ❌ 2xIUI ❌ 🔬ET 😭 🔬FET 😭 15 dpt 11,2 mlU/ml 12 dpt 30,9 10 dpt 24,5 8 dpt 7 dpt 😭 5 lat nic i naturals! ➡️ puste jajo➡️11tc wywołanie farmakologiczne Postów: 15 3 Ania2705 wrote: Głowa do góry 🙂 przecież w końcu musi się udać ! Miałaś świeży transfer czy ❄️? Zamrożone miałam , bi przechodziłam hiperstymulacje więc 1 miesiąc musiałam czekać aż dojdzie do transferu. Dziękuje za słowa otuchy 😀 Postów: 15 3 Marylkaa wrote: Ja jestem z Poznania i tu w zasadzie od razu w następnym cyklu mi robili. Niby miała być tylko diagnostyka, ale w trakcie okazało się, że miałam dość grube endometrium dlatego od razu pobrali wycinek do badania. Mnie na histero skierowali jeszcze przed in vitro, by wykluczyć ukryte wady macicy i zrosty. O dziękuję za podpowiedź, jutro musze zadzwonić do dwóch szpitali czy mają terminy... a jakoś trzeba się specjalnie przygotować do tej histero??? Postów: 8 0 Kinga7778 wrote: miałam 1wsze in vitro z mrozonych 12dniach zrobilam beta hcg ale wynik niestety 0,5 Mam stwierdzonego gruczolaka dlatego transfer mógł się nie udać czy to może wina zarodka ? Może był za słaby? Transfer miałam blastocysty 3bb Hejka, jak dużego masz gruczolaka? Mi stwierdzono w 2018 i od tego czasu brałam leki, po których jest duża recesja. Mi lekarz powiedział, że (w moim przypadku, być może przez nieduża wielkość) nie przeszkadza. Postów: 8 0 Hejka, czy znajdę tu kogoś ze Śląska? Może z Katowic, Tychów, Mikołowa? Może ktoś polecić dobrą klinikę do invitro? Postów: 34 1 paprotka17 wrote: Już miałaś transfery? Mnie nikt nic takiego nie proponował. Bardzo już ci "zjadło" tarczycę? Trudno powiedzieć ile mi „zjadło” lekarz mówi, ze jest wszystko unormowane… cokolwiek to znaczy U mnie zaczęło się kilkanaście lat temu nadczynnością teraz przekształciło się w niedoczynność. Miałam dwa transfery. Pierwszy zakończony ciąża niestety puste jajo- łyżeczkowanie 2 próba nieudana. Teraz przygotowywuje się do 3. Idę za ciosem. Próbuje wszystkiego co może mi pomoc. Zobaczymy co z tego wyjdzie. A jak u Ciebie ? Gdzie się leczysz? Jaka jest Twoja historia z in vitro ? Postów: 34 1 Kasiek34 wrote: Zamrożone miałam , bi przechodziłam hiperstymulacje więc 1 miesiąc musiałam czekać aż dojdzie do transferu. Dziękuje za słowa otuchy 😀 To tak jak ja… tez miałam hiperstymulacje Kasiek34 lubi tę wiadomość Postów: 15 3 Karmail 🍀 wrote: Hejka, czy znajdę tu kogoś ze Śląska? Może z Katowic, Tychów, Mikołowa? Może ktoś polecić dobrą klinikę do invitro? Ja lecze się w Katowicach w gyncentrum... chociaż mieszkam pod Oświęcimiem... Karmail 🍀 lubi tę wiadomość Postów: 4 0 Karmail 🍀 wrote: Hejka, jak dużego masz gruczolaka? Mi stwierdzono w 2018 i od tego czasu brałam leki, po których jest duża recesja. Mi lekarz powiedział, że (w moim przypadku, być może przez nieduża wielkość) nie przeszkadza. Karmail obecnie gruczolak 22× czas jestem na bromergonie. Postów: 4 0 paprotka17 wrote: To raczej pytanie do lekarza. A on być może powie, że może to miało wpływ, a może nie. Co lekarz mówił? Jestem przed znać później co mowil Postów: 26 4 Byłam dzisiaj na wizycie. Przyczyną mojego niepowodzenia są słabej jakości komórki jajowe. Nie poddaje się. Próbuję witaminami poprawić ich jakość. Nie wiem czy jest sens, ale jak nie sprobuje to się nie dowiem. Wtedy już tylko zostanie KD. Kasiek34 lubi tę wiadomość Postów: 268 92 Hej dziewczyny. Dołączam do Was i powoli nadrabiam zaległości w czytaniu grupy. Mam 27 lat, staramy sie od kwietnia, ostatnie 3 miesiące na stymulacji CLO zakończone niepowodzeniem. W grudniu miałam laparoskopię torbieli i dopiero po kilku nieudanych miesiącach endokrynolog zalecił mi badanie AMH. Nikt wcześniej mnie o tym nie uprzedził. Gdybym wiedziała to bym sie zabezpieczyła zamrożeniem komórek przed operacja. Ze względu na taki słaby wynik kilku lekarzy zaleca AK jeśli nie uda się uzyskać dobrej jakości mojej komórki. Inni zaś ze jestem młoda wiec komórki powinny być ok. Nikt nie zaleca a nawet odradzaja inseminacje czy badanie drożności jajowodów. Była próba stymulacji i ovitrelle dla pewności a jeśli to nie pójdzie to ivf. Mam naturalna owulacje, pecherzyki pękają same, endometrium w normie. Zazwyczaj mam 1-2 pecherzyki tylko na lewym jajniku bo z prawego prawie nic nie zostało, po CLO również. Poza AMH wszystkie wyniki badań mam w normie, na lekkie obniżenie tsh dostałam euthyrox 25, teraz mam Suplementuje się pregna start, fertistim, Q10 200, dhea 50, wit E, multiwitamine B Ile wcześniej muszę się wziąć za przygotowanie do in vitro jeśli chciałabym zrobić procedurę w styczniu? Trochę badań już zrobionych mam, nasienia również Z góry dziękuje za odpowiedz 27 lat - początek starań Endometrioza (endoskopia torbieli oba jajniki) ❌AMH (lipiec’21 synevo) 🏥Salve Łódź ❌AMH (wrzesień 21dc diag) ⬇️AMH (listopad 3dc diag) ⬇️AMH (luty’22 14dc diag) ✖️Krótki protokół - dwa zdegenerowane pecherzyki, nie doszło do punkcji 🏥KrakOvi ⬆️AMH ( luty’22 robione na miejscu) Długi protokół - 7 pęcherzyków ->2 komórki🥚🥚->1 zarodek🍀 -> beta 0 długi protokół - 9 pęcherzyków -> 1 komórka (reszta niedojrzałe)-> zero zarodków 🏥 Eurofertil Ostrava 1️⃣Mini stymulacja - 6 pęcherzyków->2 komórki -> 2 zarodki 🍀🍀-> ❄️ 2️⃣ Mini stymulacja - 3 pecherzyki -> 3 komórki(jedna niedojrzała)-> 🍀🍀->❄️❄️ Transfer w sierpniu 🤞 Postów: 66 156 Dziewczyny, jestem zupełnie nowa na forum Przygotowuję się do pierwszego in vitro - zaczynam od następnego cyklu przygotowania. Planowany zabieg w styczniu. Powiedzcie mi proszę, w którym dniu cyklu partner oddawał nasienie? To ten sam dzień, w którym jest punkcja? Mniej więcej na który dzień to wypada? W piątek byłam u lekarza, już się cieszyłam, że możemy działać od stycznia, ale niestety mój mąż musi wyjechać na mój 14, 15, 16 dc a wcześniej jest weekend chyba sie nie uda:( Starania od 2019 Klinika Angelius, dr. Paliga - Badanie drożności - lewy niedrożny - Laparoskopia i histeroskopia jajowodów - oba jajowody drożne, usunięcie niewielkich ognisk endometriozy Przez cały rok cykle stymulowane oraz bez wspomagania - zero ciąży... start stymulacji do pierwszego IVF 1-sze IVF potwierdzona ciąża i serduszko! Postów: 71 109 ZUZIK91 wrote: Dziewczyny, jestem zupełnie nowa na forum Przygotowuję się do pierwszego in vitro - zaczynam od następnego cyklu przygotowania. Planowany zabieg w styczniu. Powiedzcie mi proszę, w którym dniu cyklu partner oddawał nasienie? To ten sam dzień, w którym jest punkcja? Mniej więcej na który dzień to wypada? W piątek byłam u lekarza, już się cieszyłam, że możemy działać od stycznia, ale niestety mój mąż musi wyjechać na mój 14, 15, 16 dc a wcześniej jest weekend chyba sie nie uda:( Nasienie zazwyczaj oddaje się w dniu punkcji, czasem używane jest mrożone. Punkcja wypada różnie, w trakcie stymulacji jest monitoring cyklu i obserwowanie jak rosną pęcherzyki. Niektóre mają ok 16, 18dc, ja miałam w 20 dc. Raczej nie jesteś w stanie przewidzieć jak będzie przebiegać stymulacja i kiedy wypadnie punkcja. Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 listopada 2021, 20:09 Postów: 1 0 Cześć dziewczyny;). Jestem tutaj nową. Pomalutku staram się przeczytać cały forum:). Chciałam trochę o sobie napisać: Mamy po 33 lata, staramy się o dziecko 5 lat. Na początku mówili, że przyczyną jest mąż ( słabe plemniki). Później miałam 3 biochemiczne ciążę. Zrobiliśmy badanie krwi - HLA( 70% jesteśmy podobni). I lekarz powiedział, że mamy niezgodność partnerów ((((. Po roku leczenia okazałoś, że mam bardzo gęstą krew i antykoagulant toczniowy( zarzywam aspiryne). Później jeszcze ...tarczyca ( eutherox 100). 3 miesiąca temu wylosowałam do szpitalu za granicą i zobaczyli wielkiej torbiel na prawym jajniku. Okazałości że mam endometriozę. Zrobiłam laparaskopje..., i po zabiegu zobaczyli przegrodę w macicy - i lekarza mówili, że to jest przyczyną poronien na 4-5 tygodniu (zrobiłam histroskopije), i tam okazałoś że mam dużo zrostów w macicę. Teraz mam rehabilitację, piję Vizana od endometrioza, ale lekarz zmienił na antykoncepcję(21/7). Teraz wprowadziłam się z mężem do Krakowa i trzeba szukać dobrego specjalistę, żeby dalej nas prowadził. Bardzo proszę polecić, do kogo można pójść. Nie znam nikogo, bo tylko 2 tygodnie jestem w Krakowie. Postów: 142 293 Irenkamala, bardzo dobrym specjalistą w Krakowie jest dr Przybycień, co prawda ja nigdy u niego nie byłam, ale wiem, że ma bardzo dobre opinie i pomógł wielu parom, tzw. "trudnym przypadkom". Ja też się leczę w Krakowie, w Macierzyństwie i jestem zadowolona, chociaż póki co efektu w postaci ciąży nie ma 😋 Starania od IUI ❌ IUI ❌ IVF 1: ❄️❄️ FET bHcg 0, FET bHcg 0 IVF 2: ❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️ FET 9 dpt bHcg 35; 12 dpt bHcg FET 5dpt ⏸️ 8dpt beta prog 9dpt beta 11dpt beta prog 13dpt beta 29dpt jest ❤️🥰 Postów: 142 293 Dziewczyny, czytam Was już od dawna, ale po raz pierwszy postanowiłam napisać, licząc na Wasze wsparcie. Jestem w 3 dpt blastocysty i już od wczoraj mam silne bóle typowo miesiączkowe, ale mocniejsze, niż mam zazwyczaj przed okresem. Bardzo się martwię, że to już oznacza niepowodzenie, ale czy 3 dzień to nie za wcześnie na takie sygnały? Czy to w ogóle normalne, żeby już od 2 dpt czuć bóle okresowe? To mój drugi transfer, w poprzednim było dokładnie tak samo no i niestety nie zakończył się ciążą 🙁 Przy obecnym transferze dostałam Atosiban, ale on działa tylko przez kilkanaście godzin, więc bóle tak czy siak się pojawiły. Biorę nospe i magnez ale to nie za bardzo pomaga. Czy któraś z Was też miała takie silne bóle okresowe już od 2/3 dpt, a mimo to była w ciąży? Kurde, jestem podłamana, liczyłam na to że in vitro uda się jak nie za pierwszym razem, to za drugim, ale wygląda na to, że tym razem też dupa blada 🙁 Starania od IUI ❌ IUI ❌ IVF 1: ❄️❄️ FET bHcg 0, FET bHcg 0 IVF 2: ❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️ FET 9 dpt bHcg 35; 12 dpt bHcg FET 5dpt ⏸️ 8dpt beta prog 9dpt beta 11dpt beta prog 13dpt beta 29dpt jest ❤️🥰 Postów: 341 404 Joanna86 wrote: Dziewczyny, czytam Was już od dawna, ale po raz pierwszy postanowiłam napisać, licząc na Wasze wsparcie. Jestem w 3 dpt blastocysty i już od wczoraj mam silne bóle typowo miesiączkowe, ale mocniejsze, niż mam zazwyczaj przed okresem. Bardzo się martwię, że to już oznacza niepowodzenie, ale czy 3 dzień to nie za wcześnie na takie sygnały? Czy to w ogóle normalne, żeby już od 2 dpt czuć bóle okresowe? To mój drugi transfer, w poprzednim było dokładnie tak samo no i niestety nie zakończył się ciążą 🙁 Przy obecnym transferze dostałam Atosiban, ale on działa tylko przez kilkanaście godzin, więc bóle tak czy siak się pojawiły. Biorę nospe i magnez ale to nie za bardzo pomaga. Czy któraś z Was też miała takie silne bóle okresowe już od 2/3 dpt, a mimo to była w ciąży? Kurde, jestem podłamana, liczyłam na to że in vitro uda się jak nie za pierwszym razem, to za drugim, ale wygląda na to, że tym razem też dupa blada 🙁 Ja się przyłączam do pytania. Jestem 7dpt i od trzech dni tez mam bóle raz mocniej raz słabiej. Jeden dzień miałam takie jakby skurcze?.. nie wiem jak to nazwać. Nie mam odwagi isc na test 😔 Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 listopada 2021, 18:24 Starania od 06. 2019 Badanie nasienia ok HSG ok Hormony ok AMH * - 4x IUI 👎👎👎👎 * 05. 2021 start IVF * punkcja mam ❄❄❄ * transfer 5BA 10 dpt beta 160, 15 dpt beta 636 21 dpt beta 3927, prog. 28 dpt i czar prysł 💔 puste jajo płodowe * star do drugiego transferu -> przerwano, wykryto guzki -> histeroskopia -> guzki okazały się pozostałościami po ciazy. * transfer 5BB - 7dpt beta * transfer 4CC 10 dpt beta 267, 19 dpt jest pęcherzyk ciążowy z ciałkiem, 21 dpt poronienie zatrzymane ZMAIAN KILINIKI * start IVF * punkcja mamy ❄❄❄❄ * transfer 1.✊✊✊ Zainteresują Cię również: Klinika niepłodności - 50 pytań, na które warto znać odpowiedź przy pierwszej wizycie. Chciałabyś mieć pewność, że dobrze przygotowałaś się do swojej pierwszej wizyty u lekarza, dotyczącej problemów z zajściem w ciążę? Skorzystaj z naszego formularza płodności – są to pytania, które dobry specjalista prawdopodobnie zada Ci podczas pierwszej wizyty , która pomoże zdiagnozować niepłodność. W ten sposób o niczym nie zapomnisz i będziesz mieć pod ręką wszystkie szczegóły dotyczące Twojego zdrowia, płodności lub historii chorób w Twojej rodzinie! CZYTAJ WIĘCEJ Kwas foliowy podczas starania o dziecko, kwas foliowy w ciąży - dlaczego tak ważny? Kwas foliowy to witamina z grupy B, o której żadna starająca się o ciążę kobieta, nie powinna zapominać! Kwas foliowy ma ogromny wpływ na rozwój płodu, prawidłowy przebieg ciąży, ale i również płodność kobiety! Dodatkowo przeczytaj dlaczego suplementacja kwasu foliowego zalecana jest czasem również dla mężczyzn. CZYTAJ WIĘCEJ Koronawirus a problemy z płodnością - o emocjach w obliczu pandemii Pandemia koronawirusa szczególnie mocno uderza w pary starające się o dziecko lub zmagające się z niepłodnością. Jak radzić sobie z emocjami w tym trudnym czasie? Na czym skupić swoją energię i uwagę? Jak obecny czas może przysłużyć się płodności? Czy z obecnej sytuacji można wyciągnąć dobrą lekcję? O tym wszystkim opowiada doświadczona psycholog, każdego dnia wspierająca pary w drodze do rodzicielstwa - Justyna Kuczmierowska. CZYTAJ WIĘCEJ Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety. Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu. Dowiedz się więcej. PRZEJDŹ DO STRONY
Forum: Leczenie niepłodności Bardzo proszę o odpowiedź na następujące pytanie: w kilku czasopismach, a także tu na naszym Forum, przeczytałam o pozytywnych rezultatach zapłodnienia pozaustrojowego w Pradze. Jeśli ktoś orientuje się (lub był osobiście na takim IVF), jak nawiązać kontakt, z jaką kliniką to proszę o informacje. Jak wygląda sprawa od strony kosztów? Jakie mają wyniki? W jakim innym języku, oprócz czeskiego, można się tam porozumiewać? Przypuszczam, że nie będzie problemu z niemieckim lub angielskim? Proszę o kontakt. Joanna
"Kiedy jest się młodą osobą, ma się wyidealizowane poczucie, że poczęcie własnego dziecka będzie piękne i romantyczne. Odarcie z niewinności i naiwności jest bolesne, tak jak świadomość, że nagle musisz przejść przez procedurę, która ani nie jest łatwa, ani tania" – tak o swojej trudnej drodze do szczęśliwego macierzyństwa mówi Małgorzata Rozenek-Majdan, autorka książki „In vitro. Rozmowy intymne”. Gwiazda kilkakrotnie przeszła procedury in vitro i tak jak tysiące kobiet mających problem z zajściem w ciążę, zna radość sukcesu i smutek porażki. Marta Dragan: Gdybyś miała podać jeden najważniejszy cel twojej książki, to jaki by on był? Małgorzata Rozenek-Majdan: Przede wszystkim edukacja. Chciałam, by rozmowa o in vitro była prowadzona bez obarczania jej problemami natury etycznej. To, co najbardziej szokujące i bolesne, to fakt, że w trakcie rozmów na ten temat pojawia się wiele nieprawdziwych informacji. Trzeba to odczarować, pokazać jak naprawdę wygląda ta procedura i pomóc parom, które w ten sposób starają się o dziecko i borykają się z wieloma problemami. Jakie utrudnienia na drodze do szczęśliwego macierzyństwa mogą spotkać? Co w obecnej ustawie o in vitro jest niewłaściwe? Najgorszy jest brak refundacji tej procedury przez Narodowy Fundusz Zdrowia i ograniczenie ilości zapłodnionych komórek jajowych. To dusi w zarodku skuteczność tej metody i naraża na szwank zdrowie kobiet, a wynika moim zdaniem z braku wiedzy o tym, jak ta procedura wygląda. Skupiając się tylko na samej metodzie, pomijając fazę diagnostyki i przygotowania ciała kobiety, polega ona na bardzo silnej, nie boję się nawet użyć określenia, agresywnej stymulacji hormonalnej, przygotowującej kobietę do wyprodukowania jak największej ilości dojrzałych komórek jajowych, które później są zapładniane plemnikiem. Jeżeli ograniczy się liczbę komórek i podda zapłodnieniu tylko dwie, a próba nie wyjdzie, narażamy kobietę na kolejne pobrania komórek i zapładniania ich, co jest nie tylko bolesne i stresujące, ale i kosztowne. Trudno odpowiedzieć w każdym przypadku, dlaczego in vitro się nie udało, ale można zrobić wiele, aby procedura była bardziej przyjazna. Ważne jest, żeby nie wymyślać sztucznych barier takich jak ilość komórek jajowych czy zakaz ich mrożenia. Przeciwnicy zamrażania komórek zdają się nie brać pod uwagę badań, które jasno mówią, że podanie do ciała kobiety embrionów zarodków natychmiast po stymulacji, nawet w 30 proc. może być zagrożeniem życia kobiety. Musimy więc zamrozić te zarodki, żeby uspokoić organizm kobiety po stymulacji hormonalnej, wyciszyć go do stanu, w którym podanie zarodków mogłoby go znowu „rozhuśtać”, np. ciążą. Wystarczy spojrzeć, za którym razem udało się in vitro u wielu par - konieczne jest powtarzanie procedury, a mrożenie zarodków zwiększa szansę na powodzenie. Zakaz kriokonserwacji utrudnia skuteczność tej metody. Bardzo często powtarzają się też absurdy o wyborze płci, koloru oczu. To kolejne dowody, że brakuje wiedzy o tym, jak ta procedura naprawdę do in vitro – jak ono wygląda i jak długo może trwać? Jeśli ma się szczęście i trafi, tak jak ja, na lekarzy, którzy bardzo szybko stawiają diagnozę, wszystko może przebiegać w sensownym tempie. Moment, kiedy kobieta trafia do kliniki leczenia niepłodności, to dopiero początek diagnozowania. Często przyczyną niepłodności są problemy hormonalne, które wymagają uspokojenia czy wyprowadzenia na prostą. Mamy np. wysoki poziom prolaktyny, który powoduje, że nawet przez rok nie jesteśmy w stanie go uspokoić. Bywa także tak, że pewne schorzenia w ogóle uniemożliwiają diagnostykę. Wówczas trzeba najpierw wyleczyć pewne dolegliwości, żeby sprawdzić czy możesz zajść w ciążę, a jeżeli tak, to jaką metodą. Później, w zależności od protokołu, który może być długi albo krótki, kobieta jest przygotowywana w różny sposób. Albo w naturalny sposób wygasza się działalność jej własnych hormonów, albo podaje zwiększone ilości estrogenu. Wszystko zależy od tego, z jakim problemem przychodzi kobieta i w jakim jest wieku. Małgorzata Rozenek-Majdan i Marta Dragan na konferencji prasowej "In vitro. Rozmowy intymne" / Archiwum Hello Zdrowie Doskonale wiesz, co przeżywają pary, które przez kilka lat z różnym skutkiem starają się o dziecko. Co było dla ciebie najtrudniejsze? Pierwszym trudnym momentem była diagnoza. Kiedy jest się młodą osobą, ma się wyidealizowane poczucie, że poczęcie własnego dziecka będzie piękne i romantyczne. Odarcie z niewinności i naiwności jest bolesne, tak jak świadomość, że nagle musisz przejść przez procedurę, która ani nie jest łatwa, ani tania, jest też czasochłonna i bardzo obciążająca. Jestem typem kobiety, która bardzo wyraźnie reaguje na zmiany hormonalne i natychmiast to po mnie widać. In vitro wymagało też ode mnie wyrzeczeń zawodowych. Przecież miałam nadzieję, że będę w ciąży, więc nie przyjmowałam zobowiązań na najbliższe miesiące. Później okazywało się, że w tej ciąży nie jestem, więc nie dość, że miałam poczucie straty wynikającej z tego, że kolejna próba się nie powiodła, to jeszcze poczucie straty zawodowej, bo zrezygnowałam z ciekawych projektów. Wejście w procedurę in vitro to wiele innych ograniczeń, chociażby to, że nie możesz oddalać się od miejsca zamieszkania. Co drugi dzień musisz wracać do kliniki o konkretnej godzinie, np. dokładnie między a co nie jest do pogodzenia z pracą zawodową. Każda wizyta musi być poprzedzona badaniem krwi, które możesz wykonać godzinę wcześniej. To „wyrzuca” kobietę z pracy na co najmniej cztery godziny. Ja akurat mogłam sobie na to pozwolić, ale jest wiele kobiet, które pracują w określonych godzinach, w korporacjach i na pewno mają z tym ogromny problem. Przed tobą ważny moment w życiu. Znów starasz się z mężem o dziecko. Jakie obawy dziś ci towarzyszą, a jakie towarzyszyły przy pierwszej i drugiej ciąży? Najbardziej bałam się, że nie wyjdzie. Ten strach był dokładnie taki sam wtedy, jak i teraz. Inaczej patrzę na problem płodności teraz, mając prawie 41 lat, a inaczej patrzyłam jako osoba 28-letnia, jak w przypadku mojego starszego syna czy 32-letnia, kiedy rozpoczęłam procedurę z drugim synem. Przede wszystkim myślisz o tym, czy dziecko urodzi się zdrowe. Każda kobieta, która decyduje się na późne macierzyństwo, musi pamiętać o tym, że odsetek dzieci z wadami i nieprawidłowo rozwijających się ciąż jest dużo większy, niż w przypadku dziewczyn przed trzydziestką czy około trzydziestki. Jednym z trudniejszych momentów jest także to, że w pewnym momencie musisz powiedzieć stop. Znam przypadki kobiet, które rodzą w bardzo późnym wieku, ale ja sama, mając dwójkę dzieci, wiem doskonale, ile wymaga to zaangażowania fizycznego i emocjonalnego i biorę to pod uwagę. Ale jeszcze nie mówisz sobie stop… Jeszcze nie. Jak odreagowujesz niepowodzenia? Z trudem. To jest podwójny problem. Przede wszystkim ogromna, zawiedziona nadzieja. Procedura wymaga pozytywnego myślenia, jeżeli jest wiara w powodzenie, szanse są większe. Za każdym razem rozpoczynając procedurę in vitro widzę to dziecko i projektuję nasze wspólne życie na nowo. Staram się oczywiście o tym nie myśleć, żeby nie zapeszyć, ale z drugiej strony wiem, że wizualizowanie dziecka, jest potrzebne po to, żeby to się wydarzyło. Znowu jest kwestia terapii hormonalnej, potem punkcja, po kilku dniach transfer embrionu. To bardzo trudny moment, bo po punkcji już nic więcej nie możesz zrobić, los twojego przyszłego dziecka przekładasz na barki lekarzy. To oni dbają o embrion i musisz wierzyć, że cały czas robią wszystko, żeby się rozwijał. Raz zdarzyło mi się tak, że do transferu w ogóle nie doszło, dwie godziny wcześniej dostaliśmy informację, że nie ma sensu, żeby się odbywał. To jest bardzo trudna sytuacja i to nie tylko dla kobiety, ale i dla mężczyzny, bo z etapu pełnego zaangażowania, ogromnych emocji, trzeba nagle wyhamować. To nie jest tylko psychiczne wyhamowanie. Natychmiast odstawiasz leki, co nie pozostaje bez wpływu na samopoczucie. Trzeba poradzić sobie nie tylko z poczuciem straty, ale również z nierównowagą biochemiczną. Niezbędne jest wsparcie rodziny, bliskich. Dlatego trzeba mówić o in vitro jak o czymś zupełnie normalnym, żebyśmy nie musieli mierzyć się z ostracyzmem otoczenia czy z poczuciem wstydu, kiedy nasz organizm mierzy się z tak trudnymi emocjami. Nie masz poczucia, że mówiąc o tym odzierasz siebie samą z intymności? Oczywiście wolałabym o tym nie mówić, zachować to dla siebie. Wbrew pozorom nie jestem przesadnie ekshibicjonistyczna i pokazuję to, co dzieje się w moim życiu w świadomy sposób. Nie jest tak, że pokazuję wszystko. Czasem jednak nie możesz milczeć. Mam poczucie, że to komuś pomaga. Dostaję sporo wiadomości od kobiet, zwłaszcza tych z mniejszych miejscowości, którym jest znacznie trudniej. Bywa, że taka kobieta mieszka nawet 200 km od kliniki. Nie dość, że musi ponosić koszty procedury, to jeszcze koszty dojazdu, koniecznych noclegów. Do tego wyalienowanie z codziennego życia. Dlatego mam poczucie, że nie mówię tego dla siebie, ale w imieniu tych kobiet. Jak zmienia się ciało kobiety w czasie procedury in vitro? Trzeba nastawić się na bardzo różne reakcje. Każdą kurację przechodzę w bardzo zauważalny sposób. Potrafię położyć się spać ważąc ileś tam, a rano ważyć o kilogram więcej. To nie jest kwestia tkanki tłuszczowej, ale zatrzymywania wody w organizmie, obrzęków. Zmieniają się rysy twarzy, pogarsza się kondycja włosów, paznokci. Bardzo pogarsza się sen. Rzadko się o tym mówi, a to dość powszechny problem, jak zdążyłam zauważyć rozmawiając z innymi kobietami. Jest wiele objawów natury psychologicznej. Ja jestem dosyć stabilna, nie mam objawów stanów depresyjnych, mam dużo energii, więc nie zauważam aż tak bardzo tego spadku, ale dla wielu kobiet to potrafi być źródłem smutku, rozdrażnienia, braku cierpliwości. Ważne jest, żeby kobiety pozwoliły sobie na te zmiany, nie myślały o tym, wybierały taki sposób radzenia, jaki jest dla nich najlepszy. Jak procedura in vitro wpływa na związek? Znamy wiele przypadków, kiedy staranie o ciążę przerodziło się w obsesję. Długotrwałość leczenia dominuje życie rodziny. Przez rok, czy nawet dwa trzeba podporządkować procedurze wiele wyborów – od sposobu jedzenia, spędzania wolnego czasu, wakacji. Oczywiście dużo mówi się na temat spontaniczności pożycia, ale tak naprawdę dotyczy to samych początków leczenia. Znając diagnozę, niejednokrotnie wiemy, że seks uprawia się wyłącznie dla przyjemności. Miałam ogromne szczęście, bo Jacek, mój były maż, który jest ojcem moich synów, i Radek mój obecny mąż, który, mam nadzieję, będzie ojcem moich przyszłych dzieci, ogromnie mnie wspierają. Zdarza mi się, i to zdecydowanie za często, spotykać kobiety, które kompletnie nie otrzymują wsparcia od swoich partnerów. Co więcej, panowie wykazują taką ucieczkową reakcję – niby są, ale trochę się wstydzą, trochę to ich nie dotyczy, uważają, że to problem ich partnerek. Tymczasem badania statystyczne dowodzą, że ponad 30 proc. przyczyny, nie winy – i to bardzo chcę podkreślić – leży po stronie mężczyzny, ok. 15 proc. to przyczyny, które leżą po obu stronach, a reszta to przyczyny idiopatyczne, nieustalone. Czy wątpiłaś w swoją kobiecość, kiedy dowiedziałaś się, że to ty masz problemy z płodnością a nie twój partner? Nigdy nie wątpiłam. Wiem, że ludzie lubią rozgraniczać moje życie na to przed pracą w telewizji i po, ale ja tego nie zauważam, dla mnie cały czas jestem psychicznie tą samą osobą. Widzę tutaj ogromną zasługę w moich rodzicach i moim byłym mężu. Niektórzy mają problem z przewodem pokarmowym, inni łamią rękę, ja miałam problemy z płodnością. Nigdy nie poczułam się w żaden sposób dotknięta jako kobieta. Wiem jednak, że bardzo wiele kobiet tak to przeżywa, ale sądzę, że zależy to od środowiska, w jakim żyją. Bo jeżeli twoja mama rzuci do ciebie: „co z ciebie za kobieta, skoro nie możesz urodzić dziecka”, albo mężczyzna mówi „ciesz się, że z tobą zostałem, bo mogłem znaleźć kobietę, która urodzi mi dziecko”, to jest taki ból, którego nawet nie chcę sobie wyobrażać. Jakie rady dałabyś kobietom przygotowującym się do in vitro? Przede wszystkim namawiam, żeby kobiety nie zwlekały i korzystały z pomocy ekspertów zajmujących się rozrodem. Czas jest bardzo ważny. Kliniki leczenia niepłodności są idealnym miejscem, do którego należy się udać, jeżeli nie dochodzi do naturalnego zapłodnienia. WHO zaleca, żeby to zrobić po 12 miesiącach. Moje doświadczenie i doświadczenie osób, które spotykam w klinikach pokazuje, żeby zrobić to po 8 miesiącach, chociażby po to, żeby się przekonać, że nic nie stoi na drodze i możemy dalej próbować. Badania pokazują, że ponad 50 proc. kobiet, które przychodzą do kliniki leczenia niepłodności wie lub podejrzewa, że mogą mieć problemy, bo zwykle już od 15-16 roku życia mają do czynienia z ginekologiem. Mężczyzna bardzo często po raz pierwszy bada swoje nasienie, kiedy od dłuższego czasu nie udaje się począć dziecka. Apeluję, by nie zwlekać, tylko jak najszybciej korzystać z pomocy medycznej. Kolejna rada, wiem, że dla wielu osób bardzo trudna, to żeby nie czytać forów internetowych. Lepiej zaufać lekarzom, którzy wiedzą, co robią. Wybierajmy ośrodki, które mają renomę, są zrzeszone także w światowych stowarzyszeniach leczenia niepłodności. To ważne, ponieważ muszą one raportować wyniki swojej skuteczności. Mamy takie ośrodki w Polsce. Nasz kraj – mimo niesprzyjającego klimatu politycznego – ma w tej dziedzinie bardzo duże sukcesy wypracowane przez lekarzy. Kolejna rada jest taka, by tak bardzo się tym nie przejmować, nie demonizować problemu. Każdy z nas ma jakiś problem, z którym musi się mierzyć w swoim życiu. "In vitro. Rozmowy intymne" - książka Małgorzaty Rozenek-Majdan, Wydawnictwo Prószyński i S-ka / Archiwum Hello Zdrowie Małgorzata Rozenek-Majdan - polska prezenterka i osobowość telewizyjna. Absolwentka Wydziału Prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2012 roku na stałe związana w telewizją TVN. Autorka kilku poradników. Od lat współpracuje z Centrum Zdrowia Dziecka i Szlachetną Paczką. W 2019 roku nagrodzona statuetką Gwiazda Dobroczynności. Od wielu lat zabiera głos w społecznej debacie o in vitro.
Ile kosztuje in vitro? In vitro to często jedyna szansa par, które cierpią na bezpłodność, by posiadać własne potomstwo. Metoda pozaustrojowego zapłodnienia nie należy jednak do wyjątkowo tanich. Jego cena często jest zaporowa dla wielu par, które chciałyby z niej skorzystać. Program rządowej refundacji tego sposobu leczenia niepłodności nie obejmuje zaś wszystkich par. Na jakie koszta należy się zatem nastawić? W Polsce taniej za in vitro To, ile za in vitro zapłaci dana para, zależy między innymi od tego, gdzie zdecyduje się owy zabieg przeprowadzić. Ceny wahają się między innymi w zależności od kraju, w którym działa wybrana klinika. Wiadomo na przykład, iż koszt in vitro w Polsce jest znacznie mniejszy, niż choćby w Niemczech. Wiele par z Niemiec decyduje się zatem na zabieg pozaustrojowego zapłodnienia właśnie w Polsce. Cena in vitro zależy od rodzaju zabiegu Kolejny czynnik, który ma wpływ na końcowy koszt sztucznego zapłodnienia to ta także rodzaj samego zabiegu. Ten uzależniony jest zaś od tego, jakie są wskazania do jego przeprowadzenia. Przyczyna może bowiem leżeć na przykład w złej jakości nasienia mężczyzny lub w zaburzeniach pracy jajników, niedrożnych jajowodach u kobiet. Wskazań do in vitro jest zresztą o wiele więcej. W zależności od nich, lekarze starają się dobrać najefektywniejszy rodzaj zabiegu. Nie można zatem mówić o stałej cenie za in vitro. Jest ona bowiem niezwykle płynna i uzależniona jest od danej pary i innych czynników. Koszt in vitro to minimum 10 tys. zł Warto jednak znać choćby jakieś ramy cenowe, w których utrzymane są koszta in vitro. Sam zabieg to najczęściej wydatek około trzech lub czterech tysięcy złotych. Dochodzi do tego jednak jeszcze opłata za transfer zarodków, leki, badania kontrolne oraz konsultacje u specjalistów. Całość kosztów to najczęściej wydatek rzędu dwunastu tysięcy złotych. Już same badania, które należy wykonać przed rozpoczęciem procedury in vitro kosztują około tysiąca złotych. Refundacja in vitro dla nielicznych Ciężko jest zatem jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, ile kosztuje in vitro? Aby poznać realne koszta, należy udać się na wizytę do kliniki leczenia niepłodności. Poddając się stosownej diagnostyce, lekarze będą w stanie choć częściowo odpowiedzieć na to pytanie. Bez względu jednak na wszystkie czynniki, nie jest tajemnicą, że procedura sztucznego zapłodnienia nie jest tania. Należy zatem także zainteresować się systemem refundacji tego zabiegu przez państwo. Aby zostać zakwalifikowanym do rządowego programu, spełnić należy cały szereg czynników i mało kto spełnia te kryteria. Warto pamiętać także o tym, iż procedura in vitro nie zawsze musi zakończyć się sukcesem za pierwszym razem. Wręcz przeciwnie: statystyki jasno wskazują, że większość par musi poddać się jej wielokrotnie, by w końcu doczekać się upragnionego potomstwa. Należy zatem nastawić się na fakt, iż zapłodnienie to będzie musiało zostać parokrotnie powtórzone. Za każdym razem wiąże się to natomiast z ponownymi kosztami. Odsetek par, których procedura in vitro zakończyła się pozytywnie za pierwszym razem to bowiem niespełna 20 procent.
Forum: Leczenie niepłodności Witajcie kochane… Od kilku miesiecy udzielam sie na Zawzietych, tu nie zagladalam… myslalam ze mam na to czas a moze wogole nie bede musiala… ze moze sie uda bez wiekszej ingerencji… w styczniu mam HSG, ale juz jakos intuicyjnie wiem ze bedzie wszystko pozatykane… jestem po rozlanym wyrostu, zapaleniu otszewnej, 2 operacjach na usuniecie zrotow pooperacyjnych pod czas ktorej moj lekarz gin (bo udzial w niej zaproponowal moj chirurg) stwierdzil ze wszystko bylo owiniete zrostami… wiec u mnie to nie jest kwestia malych, pojedynczych zroscikow, ale bluszczu… moja zaprzyjazniona pani dr (dentystka co prawda, ale przechodzila przez te historie) powiedziala mi kiedys ze jestem typowym przykladem kwalifikujacych sie na invitro… dlatego staram sie przemyslec juz pewne kwestie i przygotowac sie do nich psychicznie… nie wiem czy mam na to wszystko sile:( stad moje pytanie… za ktorym razem udalo sie? z gory jestem wdzieczna za Wasze odpowiedzi:) dziekuje Lee Loo jakies dane “Skuteczność zabiegu in vitro wynosi od 25 do 40 proc. I zależy od wieku kobiety, masy jej ciała, od tego, czy pali papierosy, czy leczy inne choroby oraz od tego, jak jej organizm reaguje na stymulację hormonalną.” ale chcialabym to uslyszec od Was, dla mnie jestescie wiarygodniiejszym zrodlem…
in vitro forum za którym razem